Thursday, March 16, 2006

15.03.2006
Obudzilismy sie juz po swiecie Holy ... Nie trwalo tak dlugo jak sie
obawialismy. Na poczatku nasze nosy wysunely sie na Main Bazaar, bo po
chwili skierowac sie w kierunku stacji kolejowej... gdzie bez wiekszych
problemow zakupilismy bilety na pociagi az do Varanassi. Najpierw o
6tej rano do Jaipuru (A:ciekawe czy wstaniemy) - (W:bilet za jedyne
460Rupii/os) ... dzien pozniej o 6tej rano do Agry za 150/os, a
wieczorem do Varanssi za 180Rupii/os (12 godzin i kuszetka)
100 Rupii ok 7 PLN
Spotkalismy Magde (Polke z Norwegii - 4 miesiac w Iniach) zaprowadzila
nas do jej ulubionej "RESTAURACJI" ... Dostalismy wyciskany sok
pomaranczowy (A: pyszny, W: za 0,7PLN :) ) Tali (ryz, ciasto chlebowe i
jakies warzywa gotowane - a przynajmniej mowili ze to sa warzywa)...
Jak do dzisiaj zoladek panuje nad sytuacja :)
A: Nie zastanawiam sie nawet jak smakowalo - wygladalo obrzydliwieA: CIagle jestem na soku pomaranczowym i bulceW: Jak dotad kupka o konsystencji "polskiej"
Cala kolacja za 5 PLN :) - Bo Anetka nic nie jadla hihi
Wracajac napotkalismy krowe i osla (nasze odpowiedniki)W = OsiolA = Krowa - w Indiach od razu stala sie SWIETA
A ... no i byla jeszcze wizyta u fryzjera - teraz to juz wygladam jak
Hindus, a Anetka nie chce na mnie patrzec :(
------------
16.03
Zaczelo sie zwiedzanie, Wojtek bez wiekszego targowania sie (co sie
dzieje z tym chlopakiem ??!) zlapal autoriksze. Po 100 klaksonach i
prawie 100 wypadkach dojechalismy do Red Fortu (o ktorym nie
przeczytalismy nic, wiec sobie poszlismy) ...
Zlapal nas w sidla uliczny naganiacz ... no i udalo mu sie ... 300
RUPII za ciagniecie tlusto-chudych tylkow po miescie przez 4 godziny.
Pokazal takie slumsy, o ktorych nie snilismy ... Fajnie bylo :) Anetka
probowala stac sie kucharka w jednym z domow pomocy, gdzie dziennie
zywi sie 10000 ludzi, ale lokalne babki pokrecily glowami NO Good NO
GOOD
Wyczerpani na dobitke poszlismy na zakupy. Anetka jak rasowa
negocjatorka wytargowala po polsku sandaly ...I tak po naprawde ciezkim dniu, zstapilismy do swiatyni pelnego brzucha
... W: Oj zbiera mi sie indyjska kupka
Uciekamy

0 Comments:

Post a Comment

<< Home